wtorek, 20 września 2011
Na obiad mała czarna
Zauroczona programem "Koszer Macher" Malki Kafki, jako pierwsze danie z tęczowej listy przygotowałam polędwicę w sosie kawowym. Weź szlachetne mięso, dobry alkohol, aromatyczne ziarenka (nie licząc skromniejszych dodatków) i... do woli wzdychaj, przewracaj oczami, wyłamuj palce..., a wszystko to z bezbrzeżnego (bezbożnego?) zachwytu!
Możesz się także rozmarzyć i do długiej listy pozytywnych skojarzeń z filiżanką małej czarnej (weekendowy poranek na luzie, szelest świeżutkiej jak croissant gazety, popołudniowa rozmowa z kimś bliskim) śmiało dodać elegancki obiad, lub wykwintną kolację. W gronie rodziny, przyjaciół, a może... sam na sam, jeśli uznasz, że takim cudem z nikim nie warto się dzielić ;) Uprzedzam jednak, a zarazem uspokajam - porcja jest całkiem solidna.
Filmik i przepis znajdziecie tutaj
A oto, co zrobiłam inaczej:
- zamiast kawy rozpuszczalnej użyłam espresso
- zamiast oleju - oliwy z oliwek
- nie trzymałam mięsa w lodówce przez całą noc, a jedynie przez godzinę, góra dwie
o rajuśku..... ale się głodna zrobiłam od razu :)))
OdpowiedzUsuńMmmmm, jaki ciekawy przepis, tylko ta cena wołowej polędwicy:( , to chyba jednak zadowolę się croissantem z kawą, bo to i człowiek w pracy i godzina bardziej śniadaniowa;)Pozdrawiam zaśliniona:)
OdpowiedzUsuńha ha a ja pomyślałam,ze zabieganym proponujesz, żeby zamiast obiadu wypili sobie kawę, a tu takie pyszności...och, gdzie kupić taka piękna polędwicę
OdpowiedzUsuńBasiu, tytuł w zamierzeniu był zwodniczy :)
OdpowiedzUsuńJak to, gdzie można kupić taką piękną polędwicę?! Oczywiście w Krakowie ;);):)
Kaprysiu, danie drogie, fakt, także stąd moja nieśmiała propozycja niedzielenia się z nikim ;):)
Serdecznie pozdrawiam głodne, zaślinione i zaskoczone :)