piątek, 20 maja 2011

Zbliżenie V


"13 marca 1943 roku. Godzina dziesiąta. Wszystkie drogi ucieczki z getta odcięte są kordonem esesmanów, granatowej policji i szaulisów (...) Podejmujemy próbę wydostania się z getta kanałem. Przebieg kanału był nam znany. Budował go mój stryj, Maksymilian. Naszkicował nam z grubsza jego bieg. Moja matka ubiera dziecko, żona z przygodnym przechodniem podważają klapę kanału, a ja tymczasem staram się przekonać ojca, który jest w stanie krańcowej apatii i rezygnacji (...) Nie chce opuścić swego kąta. Matka została z ojcem za moją radą, do dziś nie wiem, czy słuszną (...) Już dobiegają nas z ulicy Józefińskiej krzyki pędzonego tłumu. Już słyszymy strzały. Ostatnia chwila (...) Żona wpycha mnie przemocą do kanału, rzucając mi dziecko na głowę, potem wślizguje się sama. Z ogłuszającym hukiem zapada właz.

Kres naszej wędrówki oznajmił nam szum uchodzących do rzeki nieczystości, ustokrotniony echem podziemnych sklepień (...) Zastanawialiśmy się, czy kanał jest otoczony przez policję i żołdactwo, słowem - czy wystawienie głowy nie grozi jej utratą? Przede wszystkim trzeba było przygotować dziecko na tę ostateczną chwilę. Tłumaczyłem synkowi, że strzelba "hełmiaka" to jest to samo co pałeczka policjanta na skrzyżowaniu ulic - wskaże dróżkę, którą przechodzi się na radosną, słoneczną łąkę, pokrytą kwiatami. Tę łąkę mały zna przecież dobrze z bajek, jakie mu dziadziuś opowiadał. "Tatusiu, ja się naprawdę nie boję - zapewniało dziecko - ja się nie będę bał nawet wtedy, gdy wilkołak w hełmie zbliży się do nas ze strzelbą, bo wiem, że to tylko kinowa bajeczka"..."

/Julian Aleksandrowicz, "Kartki z dziennika doktora Twardego"/

Julian Aleksandrowicz - nieżyjący już wybitny lekarz hematolog. Jego syn - Jerzy Aleksandrowicz - znany krakowski psychiatra i psychoterapeuta.

Właz do kanału na ul. Krakusa, na terenie dawnego getta.

5 komentarzy:

  1. Bedac w Aptece Pod Zlotym Orlem, widzialam te plany kanalow i przyznam szczerze, tam dopiero dowiedzialam sie, ze Julian Aleksandrowicz przeszedl, przez takie pieklo.
    Kasia z A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za kolejny kawałek historii.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym czasie pewien ojciec - lekarz przyprowadził kilkuletniego chłopczyka do babci mojego męża i jakby podarował go, by przetrwał. Sam wrócił do żony, rodziny, do getta...
    Dziś tamten mały chłopczyk odwiedza nas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znów wzruszasz... I to tak zaraz po Szabacie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu, ostatnio wyszła "Dziewczynka w zielonym sweterku". Znam wiele wspomnień / relacji ocalonych, ale ta historia przeżycia ponad roku we lwowskich kanałach jest... brak mi słów.
    Iva, wzruszające...

    Wszystkim Wam dziękuję za bycie z Bobe Majse i mocno pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń