Stary cieszyński kirkut ma w sobie więcej uroku niż osławiony bobowski.
Ta ścieżka łagodnie prowadząca przybysza w dół skarpy... Te macewy wrośnięte w drzewa... Ta winorośl, a może pospolity bluszcz? oplatająca tylną ścianę domu przedpogrzebowego... Te kwiatki samosiejki... i wreszcie zrujnowane, prowadzące donikąd schodki... Rozum powie: zaniedbany, serce: magiczny.










Stary kirkut w Cieszynie powstał w XVII wieku, choć zgodnie z  lokalną tradycją ma średniowieczną metrykę. Błędne to przekonanie wynika  z zastosowanych na niektórych nagrobkach skrótów dat. Jakub Singer był  pierwszym Żydem, który osiadł w Cieszynie na stałe i uzyskał prawo  założenia cmentarza dla rodzinnych pochówków. Pierwotnie prywatny, z  czasem kirkut przeszedł na własność żydowskiej gminy wyznaniowej. W XIX  wieku wzniesiono dom przedpogrzebowy, wraz z mieszkaniem dla strażnika,  stajnią dla koni i pomieszczeniem dla karawanu. Oficjalnie zaprzestano  na nim pochówków na początku XX wieku.
Pięknie!
OdpowiedzUsuńNiezwykłe miejsce!
OdpowiedzUsuńTen smuteczek, który tak lubię...
OdpowiedzUsuńJak pięknie, jak nastrojowo, szkoda tylko, że ten niezwykły nastrój ma też drugie oblicze - powolne niszczenie takiego wyjątkowego miejsca.
OdpowiedzUsuńJest piękny.
OdpowiedzUsuńNie udało mi się dotrzeć do Krakowa, ale zapraszam do BB :)
Zgadzam się z każdą z Was :)
OdpowiedzUsuńScenki, a wiesz, że będziemy w BB w okolicach Wielkanocy? :)
Szabat Szalom!
Dziękuję za nastrojowy spacer po starym cieszyńskim kirkucie.Bożena
OdpowiedzUsuń