piątek, 20 sierpnia 2010
Portret
Wiele można napisać o Panu Andrzeju Rzepkowskim... W poście "Nostalgicznie" obiecałam relację ze spotkania z Artystą. Już kontakt mailowy dobrze wróżył temu spotkaniu. Pan Andrzej ucieszył się, nadmieniając, że właśnie wrócił z miasta, z którego do niego piszę:) No i proszę - wieczór udał się wybornie! Popołudnie upalnego dnia straszyło burzą, a w zacisznym lubelskim mieszkaniu Pana Andrzeja obrazy, książki, płyty i o obrazach, książkach, płytach niekończące się opowieści. Także o życiu, ale tu sza! - nie ciągnijcie mnie proszę za język. Swobodna, miła atmosfera, jakbyśmy znali się od ładnych kilku lat, a nie godzin. Dobre fluidy mieszały się z aromatem kawy i zapachem farb.
Czy wiecie, że byliście tam razem ze mną? Mam na myśli osoby, które zostawiły komentarze pod poprzednim postem o malarstwie Pana Rzepkowskiego. Przekazałam słowa uznania, a ponieważ mieliście kilka pytań...
Pan Rzepkowski maluje farbami olejnymi. Czy w Jego palecie jest siena palona?:) Pewnie tak, choć przede wszystkim miesza barwy, aby uzyskać najbardziej pożądane odcienie. Świat żydowski Artysta zna głównie z rodzinnych opowieści. Inspirują go postaci z przedwojennych zdjęć i rycin. Wkomponowuje je we wciąż jeszcze istniejące podwórka, zaułki i uliczki - zrujnowane, brzydkie i piękne zarazem, prawdziwe. Uwieczniane na zdjęciach, a następnie przenoszone na płótno. Lubelskie i nie lubelskie. Wielu współczesnych ortodoksyjnych Żydów z Izraela trafiło - za sprawą pędzla Pana Rzepkowskiego - do sztetli z początku XX wieku. Artysta od czasu do czasu jeździ jeszcze na malarskie plenery, ale najwięcej obrazów powstaje w mieszkaniu. Te duże - na rozkładanym stole w salonie, który dobrze się Artyście kojarzy. Nie raz i nie dwa zasiadali przy nim liczni goście, a czas mijał szybko w wesołym towarzystwie.
Pan Andrzej jest nie tylko uroczym rozmówcą i gospodarzem, popatrzcie jak pozuje do zdjęć!
"Zaułek chełmski" to kompilacja architektury Chełma Lubelskiego i Włodawy. Piesek też jest "prawdziwy" i pochodzi z Lubartowa:)
Pan Andrzej ma czworo wnucząt.
P.S. Kilka dni temu Pan Rzepkowski zadzwonił znad morza, bo obiecał nam... szum fal. Panie Andrzeju, słońca, radości i dużo wypoczynku!
Nie tylko obrazy cudowne, ale i piękny człowiek z Pana Andrzeja - radość dla portrecisty!
OdpowiedzUsuńJeśli Pan Andrzej czyta Bobe Majse, to przekazuję najgorętsze wyrazy podziwu dla Jego sztuki i serdecznie pozdrawiam
....
OdpowiedzUsuńpiękne obrazy.... piękne spotkanie... piękny Człowiek... piękne spojrzenie... i piękne zdjęcia... cóż więcej mogę powiedzieć?
Panie Andrzeju dziękuję, że Pan TAK maluje.......
Olu, Piotrze... ach!
Takie spotkania to prawdziwa uczta duchowa i intelektualna. A pan Andrzej bardzo uroczo się prezentuje na fotkach hi!hi!hi! Takie spotkania inspirują i zapadają na długo w pamięci. Ja mam w pamięci piękne, teraz już wiem,że olejne, obrazy artysty z Lublina. Pozdrawiam. Bożena
OdpowiedzUsuńWspaniale obrazy i jakie mile spotkanie ktore na pewno na dlugo zostanie w pamieci... nigdy nie spotkalam i pewno nie poznam pana Andrzeja ale wyglada na bardzo sympatyczna osobe...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. M
Już go lubię, ma bardzo sympatyczny uśmiech :) No i wielki talent :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, oczarowana :)
Dobroć i łagodność przemawia do mnie, do nas z twarzy Pana Andrzeja. Jakie to szczęście, że spotykamy takich ludzi na naszej drodze.
OdpowiedzUsuńEwa
Znajomość z tak interesującym człowiekiem musi być bardzo inspirująca. Wspaniałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Olu!
Bardzo dziękuję - w imieniu swoim i Pana Rzepkowskiego! Pozdrawiam Was serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietne portrety artysty! Podziwiam Twoją dociekliwą naturę:)Można się od Ciebie uczyć jak ciekawie żyć, czyli żyć z pasją. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńKaprysiu, dziękuję. Warto mieć hobby, a jeśli inni ludzie mogą mieć z niego pożytek - to dopiero radość i satysfakcja!
OdpowiedzUsuńPiękna twarz - na taką twarz pracuje się całe życie,
OdpowiedzUsuńpiękne malarstwo - lubię takie, pociągnięcie pędzla stwarza rzecz, z bliska - maźnięcie, z odpowiedniej odległości - prawdziwa rzeczywistość, no i kolorystyka taka "smaczna"...
ukłony dla Artysty
pozdrowienia dla Ciebie
;)