piątek, 30 kwietnia 2010
Przedsmak
Wystarczy przejść przez most na rzece, aby z Podgórza – miejsca kaźni krakowskich Żydów dostać się na Kazimierz – do ich przedwojennego domu. Potem można już godzinami przesiadywać w synagogach, błąkać się po wąskich uliczkach brukowanych wyślizganą kostką, pochylać nad ornamentyką macew z cmentarza Remu.
Spacer śladami Bałabana. Od bramy do bramy żydowskiego miasta, od synagogi do synagogi. Mykwa, rytualna rzeźnia drobiu, Gimnazjum Hebrajskie, liczne domy modlitwy... a to przecież tylko część żydowskiej spuścizny w grodzie Kraka.
Spacer legendami Kazimierza. O biednym Żydzie Ajzyku, który skarbu szukał daleko, a tymczasem skarb był blisko. O nie przestrzegającej szabatu świeżo poślubionej parze, którą Bóg srodze pokarał. O stale płonącej świecy w oknie kabalisty Natana Naty Spiry – latarni Kazimierza dla spóźnionych przechodniów.
Długo by tak jeszcze można...
/Majer Bałaban - historyk, autor m.in. "Historii Żydów w Krakowie i na Kazimierzu"/
Lubię spacerować po starym mieście, lubię wyobrażać sobie, jak w tych starych, zabytkowych domach, wciąż tętni przedwojenne życie... W oknie może stoją jakieś kwiatki, krzyk dzieci niesie się po korytarzach a leniwy kocur wyleguje się przed wejściem... Stare domy mają duszę, nawet kiedy rozsypują się z czasem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Lubię cię podczytywać choć ie zawsze zostawiam komentarz to bardzo mnie interesuje to co piszesz.Co roku gdy jestem w Krakowie koniecznie muszę odwiedzić Kazimierz, to magiczne miejsce.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz..
OdpowiedzUsuńAnhelli - dziękuję za tę impresję. Bardzo pasuje do klimatu mojego spaceru.
OdpowiedzUsuńJasmin - niezmiennie cieszą mnie komentarze takie, jak Twój. Dziękuję i oczywiście zapraszam na krakowski Kazimierz.
AniuDS - bardzo mi miło. Dziękuję!
Pozdrawiam Was serdecznie.
Nie znam krakowskiego Kazimierza, ale mam nadzieję na jakąś wyprawę, może nawet w tym roku...
OdpowiedzUsuń