poniedziałek, 5 kwietnia 2010
Głowa bez włosów, mleko bez wymion
Co najgorszego może się przydarzyć ortodoksyjnemu Żydowi? Bezżenność. Co najgorszego może się przydarzyć żonatemu ortodoksyjnemu Żydowi? Bezdzietność.
Regina Lilientalowa przeprowadza czytelnika przez świat żydowskiego dziecka od chwili, gdy pojawia się ono w łonie matki, do momentu osiągnięcia wieku dorosłego (trzynastoletni chłopiec, dwunastoletnia dziewczynka). Od sypialni rodziców, poprzez kołyskę, na chederze (elementarna szkoła religijna) skończywszy.
Jaki jest świat żydowskiego dziecka? Zaczarowany, czy może raczej zabobonny?
Przed stosunkiem kobieta powinna oczyścić się w mykwie (rytualna łaźnia). Wracając do domu ma unikać spotkania z niektórymi osobami, np. księdzem, oznaczałoby to bowiem, iż poczęte tej nocy dziecko w przyszłości mogłoby się wychrzcić. Żeby dziecko nie urodziło się głuchonieme, rodzice nie mogą rozmawiać podczas stosunku. Spokoju i bezpieczeństwa nowonarodzonego i położnicy strzegą przed demonami wieszane nad łóżkiem talizmany – karty ze słowami - zaklęciami, lub treścią modlitw; itd. itp.
Przykro czytać, iż: „Lepiej mieć syna – łaziebnego aniżeli córkę – rabinową”, „Gdy siedmiu synów wnosi rodzicom krzesło do raju, to siedem córek wnosi je do piekła”, „O córkę, jak i o nędzę, nikt nie prosi”. Radość z narodzin chłopca podkreśla rozbudowany ceremoniał brit mila (obrzezania), świętowanie w synagodze i w domu. Potem trzeba już tylko dbać o ochronę dziecka przed „złym okiem”, co wymaga nieustannej czujności i przestrzegania wielu rytuałów.
Czy sytuacja żydowskiego chłopca poprawia się z chwilą, gdy idzie on do chederu? Po pierwsze jest wtedy jeszcze malutki, edukację religijną rozpoczyna bowiem już w trzecim, czwartym roku życia. Po drugie nauka w chederze jest żmudna i trudna (hebrajski, Tora, Talmud). Po trzecie melamed (nauczyciel w chederze) częściej karze niż nagradza.
Nielekki los dziecko żydowskie, jak każde inne dziecko na świecie, osładza sobie zabawą. Figle płatane nauczycielowi, wyliczanki, rymowanki, często utrwalające świeżo nabytą wiedzę, gry i składanki papierowe, bajki łańcuszkowe – to tylko niektóre przykłady aktywności – niewielkiej, przyznajmy – dziecka uwięzionego na długi dzień w szkolnej ławie. Szczególnie ciekawe wydają się zagadki talmudyczne, ćwiczące bystrość umysłu i zdolność logicznego myślenia. Oddzielną grupę stanowią zabawy przypisane do poszczególnych świąt żydowskich.
Jaki jest świat żydowskiego dziecka? Zaczarowany, czy może raczej zabobonny? Poznawać go należy z etnograficzną ciekawością, pamiętając, że autorka gromadziła materiały do swojej książki ponad sto lat temu.
Byłabym zapomniała o najważniejszym - rozwiązaniu tytułowej zagadki. Głowa bez włosów, mleko bez wymion. Co to takiego? Śledź, Drodzy Państwo, śledź. Wie to każde żydowskie dziecko.
Przepadam za śledzikami ;] W każdej postaci i o każdej porze. Zabobony, podobnież jak wątki wiary nie dla mnie, chyba że jako ciekawostka. Za dużo mam w głowie obrządków różnych religii, aby do którejkolwiek podchodzić serio. No cóż, ale nie każdy ma takie poplątane korzenie :)
OdpowiedzUsuńA książeczki tej pani nie czytałam... Jeszcze nie czytałam :)
pozdrawiam serdecznie :)
Tradycja, o której piszesz jest wszędzie i według mnie należy ją kultywować, bo inaczej zginiemy w pogoni za czym?...
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Ty właśnie odkrywasz przed nami tradycje Narodu Wybranego szczególnie teraz w swięta Zmartwychwstania Pana!
Serdecznościu
Jadwiga
Dla mnie każda kultura jest fascynująca, ma swoją "inność", jakiś specyficzny, niepowtarzalny klimat; lubię przysłuchiwać się innej tradycji i podpatrywać ją, nawet jeśli nie utożsamiam się z nią i nie czuję jej ducha. Zaciekawiła mnie ta książka, kro wie, może sięgnę kiedyś po nią, ale najpierw namiętnie zaczytuję się w publikacjach pani Romy Ligockiej. Olu, może potrafiłabyś mi podpowiedzieć, jak skontaktować się z panią Romą (mejlowo na przykład)? Chciałabym przesłać jej recenzję książki "Kobieta w podróży" i zadedykować Autorce swoje zwycięstwo w konkursie na recenzję (w Biblionetce).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Ciekawy post. Jedyna zadra w sercu, to ta córka, z której urodzin, w wielu, a może nawet we wszystkich religiach, nie cieszono się. Teraz jest podobnie.To mnie przygnębia.
OdpowiedzUsuńMoto, w pełni się z Tobą zgadzam. To smutne, że wszystkie religie stawiają kobietę niżej od mężczyzny. Dlatego m.in. jestem ateistką :)
OdpowiedzUsuńAnhelli, z Tobą też się zgadzam, choć nie w kwestii śledzików :):):)
Moto, Anhelli, Jadwigo, Jolanto - we wpisie każdej z Was odnajduję coś bardzo ważnego, co pozwala mi stwierdzić, że autorka Bobe Majse na pewno nie jest "nawiedzona" ;):)
Jolanto, najlepiej skontaktować się z Wydawnictwem Literackim. Email: redakcja@wl.net.pl Z pewnością przekażą Twoje namiary Pani Romie, a może to Ty od razu otrzymasz jakiś kontakt? Życzę Ci tego. Powinno być łatwiej, odkąd Pani Ligocka mieszka / pomieszkuje w Krakowie. Daj znać, jak poszło :)
Pozdrawiam Was serdecznie i wiosennie.