piątek, 8 stycznia 2010
Kuloodporna szyba fikcji literackiej
Cztery zimowe podróże: Franza Schuberta – od słowa do muzyki, Stanisława Barańczaka – od muzyki do słowa, Haliny Shore – od życia do życia i moja – od pierwszej do ostatniej strony książki Diane Armstrong.
Powieść zainspirowana mordem w Jedwabnem, gdzie w lipcu 1941 roku Polacy wyznania katolickiego spalili żywcem swoich sąsiadów – Polaków wyznania mojżeszowego. Wielu rodaków do dziś nie może „przełknąć” tej gorzkiej prawdy i nie może „darować” temu, kto jako pierwszy ujawnił ją światu.
Jan Tomasz Gross jest „na językach”. Za „Sąsiadów”, za „Strach” i za strach. Diane Armstrong stoi za kuloodporną szybą fikcji literackiej. Czy dotrze do czytelnika? Stosuje ciekawy zabieg: „zmyśla”, będąc wierna faktom historycznym.
„To przecież tylko powieść” – pomyśli uspokajająco niejeden i sięgnie po książkę. Być może w trakcie lektury rozpozna w sobie Wacka, który robi, co mu każą; gapia, który lubi „jak cyrk przyjedzie”; biskupa, któremu zależy na „właściwych” rezultatach dochodzenia; Borowskiego, który wiele byłby w stanie przemilczeć za stołek burmistrza; rzucającego kamieniem Antka.
„Nie Ostateczny wcale – wystarczy zdrowy sąd” /S.Barańczak, „Podróż zimowa”/. Grossa czytają odważni, Armstrong mogą czytać wszyscy.
Nie wiem czy dotrze. Podobno z roku na rok książki czyta coraz mniejszy procent ludzkości.
OdpowiedzUsuńDlatego cieszę się, że Ty czytasz i dzielisz się swymi przemyśleniami!
Pozdrawiam optymistycznie!
Ciezki kawalek naszej historii niestety, jak to ludzie -ludziom gotowali los, fikcja nie fikcja, bylo przeciez i to jest smutne. Trudno przejsc obojetnie bo kto wie, co jeszcze kiedys moze sie zdarzyc, dlatego trzeba czytac, trzeba wiedziec!
OdpowiedzUsuńTrzeba czytać, trzeba wiedzieć - zgadzam się z Wami Dziewczyny, z każdym poruszonym przez Was aspektem tej sprawy. Pozdrawiam serdecznie - Ola
OdpowiedzUsuńOlu! Przez przypadek trafiłam na Twojego bloga i ... nie mogłam przestać czytać. Szczególnie pochłonęły mnie opowieści o krakowskim Kazimierzu. W zeszłym roku we wrześniu zrobiłyśmy sobie z koleżanką taki babski wypad do Krakowa i w okolice, dość rozległe. Oczarował mnie właśnie Kazimierz, chociaż mało czasu miałyśmy na jego poznanie. Z tym większą ciekawością czytałam Twoje posty o nim, bo może w tych miejscach byłam. Kazimierz jest piękny i tajemniczy, taki, że trzeba ściszyć głos, jak się po nim spaceruje. Kawiarenki urocze, klimat mają niepowtarzalny. A kultura i tradycja żydowska - dla mnie jeszcze wielka nieznajoma, ale ogromnie ciekawa. Mam nadzieję, że jeszcze wrócę do Krakowa i na Kazimierz, bo wart jest tego bezsprzecznie. Pozdrawiam i proszę o jeszcze. Mama Agutka :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się określenie "kuloodporna fikcja literacka", aczkolwiek nie sądzę, aby w tym przypadku Autorka mogła czuć się chroniona. osoby, które odrzucają prawdę historyczną, nie przyjma jej w opakowaniu literackim i hałas będzie taki sam. Za poważna to sprawa na którtki komentarz, a mój długi mail ciągle się nie napisał, obrzydliwiec. W końcu ksiązka się z tego zrobi!;-) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMamo Agutka, my się chyba znamy :) Niedawno odkryłam wspaniały blog Twojej córki i zostawiłam nań trochę komentarzy. Przeczytałam od deski do deski, a więc wiem już trochę i o Tobie :) Świetne wrażenie robi nie tylko blog, ale i Wy same i ralacja pomiędzy Wami. To dla mnie wielka radość gościć Cię na Bobe Majse, a więc trochę i w samym Krakowie i na Kazimierzu, bo to moja "baza" :) Skoro mam tak blisko i na co dzień... Będzie więcej, obiecuję i zapraszam.
OdpowiedzUsuńDroga Ori, są prawdy tak drażliwe, że i atakowane pod każdą postacią. "Podróż zimowa" nie wywołała jednak takiej burzy medialnej jak "Strach" Grossa, właściwie to - śmiem twierdzić - przeszła niezauważona. Ja tę książkę bardzo cenię. Świetnie się ją także czyta, choć - biorąc pod uwagę jej treść - brzmi to kiepsko, no ale obie rozumiemy, o co chodzi. Ściskam Cię mocno i wciąż nie tracę nadziei na obiecanego maila :)
Uwielbiam czytać, ale "dziewczynki..." nie uświadczysz w księgarniach w moim mieście, o "Podróż zimową" nawet nie zapytam:( Poczekam, aż skończy się remont biblioteki jest świetnie zaopatrzona, więc powinni mieć. No i taniej, a to istotne. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAsiulu, cóż mogę napisać... Ja także pochodzę z małego miasta, znam więc ten czytelniczy głód, jakże często niemożliwy do zaspokojenia. W moim mieście była jedna księgarnia, w której można było zamówić dowolną książkę. Pozostają jeszcze portale wysyłkowe, ale sama z nich nie korzystam, bo strasznie drogo sobie liczą. Merlin wprowadził natomiast opcję odbioru bezpłatnego w wybranych placówkach na terenie Polski. Może sprawdzisz tę opcję? Serdecznie - Ola
OdpowiedzUsuńOlu, Gross to jest hucpiarz i propagandysta, korzystający w swej książce tylko z relacji i dowodów, które mu pasowały do udowodnienia tezy, jakimi to zbrodniarzami są Polacy. Z tezami Grossa polemizował historyk (nie propagandysta) Jan Marek Chodakiewicz, w swej książce wydanej przez IPN. Siła jej oddziaływania medialnego jest jednak znikoma w stosunku do książki Grossa, która i na Zachodzie czyni Polsce i Polakom wiele szkody. Gross bagatelizuje rolę komand niemieckich w pogromach ludności żydowskiej, a przecież to byli główni sprawcy mordów. Nie pisze również o masowych denuncjacjach ludności polskiej przez sąsiadów Żydów podczas pierwszej okupacji sowieckiej, które równały się wyrokowi śmierci na Syberii dla wielu polskich rodzin.
OdpowiedzUsuńOstatnio Paweł Zyzak opisał w Nowym Państwie mswój udział w dyskusji z Grossem na Uniwersytecie w Berkeley, wskazując na metody, jakie stosuje.
Cóż, podobny mechanizm jest stosowany, gdy pisze się o polskich obozach śmierci, pogromie kieleckim, czy gloryfikuje komando Bielskiego w filmie, mordującego okoliczną ludność polską w Koniuchach.
Tak już po ludzku rzecz ujmując, wszelki fałsz wzmacnia podziały.