piątek, 25 grudnia 2009
Prezent
Wśród wielu, naprawdę wielu prezentów, pod choinką znalazłam jeden wyjątkowy - wizytówki mojego bloga. Nie były i były zaskoczeniem. Już wyjaśniam.
Pomysł powstał w mojej głowie. Wizytówki mają firmy, restauracje, fundacje, dlaczego nie miałby mieć ich również blog? Wspominając komuś o Bobe Majse o ileż milej wręczyć wizytówkę z adresem bloga, niż zapisywać go na przysłowiowym kolanie, skrawku papieru w pośpiechu wygrzebywanym z torebki, lub kawiarnianej serwetce. Od pomysłu do projektu. Od razu wiedziałam, że papier musi mieć poprzeczne prążki, a elementem graficznym będzie Gwiazda Dawida - mój ukochany judaistyczny motyw. Wybrałam wzór gwiazdy, dookreśliłam dane, które powinny znaleźć się na wizytówce. Trochę trwało, zanim zdołałam wszystko rozmieścić na wyciętym naprędce kartoniku. Aluzyjnie nawiązałam do pisma hebrajskiego - dane zostały wyrównane do strony prawej (w języku hebrajskim słowa są pisane od prawej do lewej).
Pozostało wizytówki zamówić. Zrobiłam to u Gwiazdora (mój mąż Piotr pochodzi z Wielkopolski;) W intrygującej czarnej kopercie z dwoma serduszkami odkryłam... kilka wizytówek bloga. Przy zachowanym schemacie j.w. Piotr eksperymentował z kolorem i gabarytami gwiazdy. Jest bardzo izraelska opcja niebieska, elegancka szara i brązowa jak prawdziwe Bobe Majse. Mogę wybrać tę, która najbardziej mi odpowiada, a ponieważ wybór jest trudny (i ta wabi, i ta nęci) - mogę zdecydować się na kilka, a Piotr przygotuje dowolną ilość egzemplarzy. Tak, tak, to mój niezwykły mąż wyczarował to wszystko, choć podziwiając profesjonalne wykonanie (w tym równiutkie przycięcie) wizytówek byłam przekonana, że pod choinkę trafiły prosto z drukarni.
A Wy myślałyście / myśleliście o stworzeniu wizytówek swoich blogów? Może ktoś pójdzie w ślady Bobe Majse? Zapraszam do zabawy :) Koniecznie dajcie znać.
Podoba mi się pomysł z wizytówką bloga ... podoba mi się wizytówka Twojego bloga ... miły prezent ... przyznaję, że kiedyś myślałam o takiej wizytówce ale ... na myśleniu się skończyło.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, dopiero dzisiaj składam życzenia ... spokojnych, radosnych, pełnych miłości Świąt.
Cudny pomysł. Zdarzało mi sie juz ,że dawałam adres bloga dwa razy tej samej osobie;-)
OdpowiedzUsuńŚliczny prezezent od kochanej osoby, cóż więcej życzyc na Święta.
Na Nowy rok życzę, by takich miłych zdarzeń było więcej!
pomysl calkiem niezly :)
OdpowiedzUsuńPomysł jest genialny w swej prostocie!!!! Dla osób, które zamierzają promować swój blog bo zawierają wspaniałe treści jest to wręcz niezbędne. Ja sobie piszę bez takiego celu więc ten pomysł jak dla mnie nie jest potrzebny. Dzięki za podsunięcie pomysłu i gratulacje dla męża, bardzo pięknie wykonał wizytówki, estetyczne, treściwe i pełne uroku.
OdpowiedzUsuńPomysł jest świetny, podejrzewam, że upubliczniając go zapoczątkowałaś modę na wizytówki bloga!!! Jest to na pewno bardzo eleganckie. Karteczkom mówimy zdecydowane NIE.
OdpowiedzUsuńSama być może zgapię Twój pomysł kiedyś w przyszłości, i raczej będzie to dotyczyć bloga o handmejdzie niż o Wrocławiu (patrz: powód Kankanki). Tylko dorobek żeby był większy i lepszy...:)
Pozdrawiam ciepło.
Olu droga (i Piotrze)!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wszystko się udało! Projekt przepiękny! Zamawiam!!!
Kochani,
OdpowiedzUsuńCieszę się, że myślicie podobnie jak ja i wspieracie nowy projekt Bobe Majse ;)
Pozdrawiam, wciąż jeszcze świątecznie.
Ola
Oleńko...
OdpowiedzUsuńpomysł genialny, projekt świetny, wykonanie przepiękne (Piotr - buziaki), a prezent fantastyczny (Gwiazdorowi piątka z plusem)!
ciepło na serduszku mi się zrobiło na widok "tych" śnieżynek... dziękuję...
i choć dzieli nas prawie 500 kilometrów słyszę teraz Twój śmiech jakbym była tuż-tuż....
Kasieńko, dziękuję! Śnieżynki są tak cudne, delikatne i... niebieskie - jak ulubiony wzór wizytówki i... białe - jak większość świątecznych ozdób w naszym domu (po sesji zdjęciowej od razu opruszyły gałązki drzewka). Całuję Cię mocno. Co do śmiechu, masz oczywiście rację, więc... jest tym głośniejszy i radośniejszy! Z głębi serca. Ola
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i co najważniejsze, niebanalny. Ja adres bloga wysyłam mailem, ale jak się blog rozkręci i naprawdę będzie się czym chwalić, jak u Ciebie:), to może sobie też takie wizytóweczki strzelę:)
OdpowiedzUsuńI dziękuję za wierszyk, aż sie wzruszyłam:)
Lady Aga, trzymam kciuki za Twojego bloga i cieszę się, że jesteś z Bobe Majse, które też jest młode ;) to będziemy się wzajemnie wspierać. Pozdrawiam serdecznie, Ola
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł a wizytówki pierwsza klasa! :)
OdpowiedzUsuńElle, dziękuję. Dzisiaj kupiłam wizytownik :) Jak już ma być pięknie, to do końca! ;) Pozdrawiam, Ola
OdpowiedzUsuńPomysł doskonały!
OdpowiedzUsuńSłyszałam opinię, że jak ktoś w swoim cv, czy na wizytówce umieszcza adres swojego bloga, to daje się przez to lepiej poznać i sygnalizuje, że jest otwarty. Coś w tym jest.
Ponieważ mój blog jest równie świeży, więc nie robiłam wizytówek stricte dla niego, tylko do pewnej części moich zajęć, nazwałam je "pogotowie dekupażowe". Tam podałam namiary do siebie i na maila, i na gg, i także na bloga.
W komentarzach pewnie nie można wklejać obrazków, więc się nie pochwalę swoją domową produkcją ;)))
Trzymam kciuki za blogowy konkurs ;)
Migoshiu, bardzo jestem ciekawa Twojej domowej produkcji. Może podeślesz mi zdjęcia na adres email? bobemajse@tandemja.pl Dziękuję za trzymanie kciuków ;) Pozdrawiam serdecznie, Ola
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję & pozdrawiam
Usuń