wtorek, 31 marca 2020

Hotel


Wypiękniały… kamienica przy Dietla w Krakowie i jej żydowskie szyldy. Podobno na drzwiach niektórych mieszkań wciąż widnieją dawne numery pokoi hotelowych. 

Będę musiała to sprawdzić, choć po tzw. generalnym remoncie nie obiecuję sobie zbyt wiele. Nawet jeśli to tylko legenda, to… ładna.


 

Budynek sprzed remontu - dla porównania - tutaj.
 

poniedziałek, 30 marca 2020

Dłoń na bis


Mam kolejne skojarzenia z dłonią… Głosowała, zaznaczyła krzyżyk w rubrykach takich, jak trzeba. W cywilizowany, demokratyczny sposób wyraziła swój sprzeciw wobec reżimu...
 
Tylko gdzie zatem podziały się palce?


Cmentarz żydowski w Szydłowcu. 

niedziela, 29 marca 2020

Grzesznie mi…


Zdecydowanie przewrotny tytuł posta, gdyż jako ateistka słowa “grzech” nie uznaję… Z drugiej strony bardzo na miejscu, jeśli chodzi o ortodoksyjny judaizm. 
 
Wyborna ośmiornica, która zagościła na moim talerzu (w stylu tzw. galicyjskim, a mam tu na myśli Hiszpanię) jest oczywiście trefna, jak wszystkie owoce morza.

Błogo mi… Zielono, “grzesznie” i radośnie!


sobota, 28 marca 2020

Unorthodox


I tak siedzicie na Netflixie, prawda? Wystarczy zatem “przełączyć kanał” na mini serial 'Unorthodox' - inspirowany prawdziwą historią Deborah Feldman i jej książką pod tym samym tytułem.

Dwadzieścia trzy długie lata w wyjątkowo wymagającej satmarskiej społeczności chasydzkiej. Tyle wytrzymała Deborah. Najpierw pod czujnym okiem wychowujących ją dziadków i oschłych ciotek, później wybranego przez swatkę męża. Córka lesbijki i mężczyzny z deficytem umysłowym nie mogła przynieść chluby rodzinie. Nie tego zresztą oczekiwano od kobiety. Jedynie skromnego wypełniania roli żony i matki.

Deborah pragnęła więcej - o wiele więcej, niż potajemnego czytania książek i posiadania ładnych ubrań. Pragnęła “całego świata”, ze wszystkimi jego możliwościami.

Taka już chyba się urodziła. Z wewnętrzną niezgodą na otaczającą ją rzeczywistość i rządzące nią reguły. Z instynktem; płynącą z intelektu, obserwacji, logiki i zdrowego rozsądku mocą; siłą charakteru, by nie ulec, nie poddać się; wolą przetrwania na własnych zasadach. Wiedzą, czego chce, lub przynajmniej czego nie chce. Nic nie mogło pokrzyżować jej planów, stanąć na przeszkodzie tak silnej determinacji.

Pewnego razu wybrała się do centrum Nowego Jorku. Gdy pociąg wjechał na most - spojrzała w dół na szare, brudne ulice i dachy zaniedbanych kamienic Williamsburga - dzielnicy, w której mieszkała. Poczuła wyraźnie, że znalazła się “dość wysoko, by przezwyciężyć płytkość i miałkość tego miejsca”.

Do perfekcji opanowała sztukę chasydzkiej mimikry, a pod peruką zdołała ukryć znacznie więcej niż tylko prawdziwe włosy.

“Nie będę milczeć wiecznie. Pewnego dnia zacznę mówić i nigdy nie przestanę” - obiecała swojemu nowonarodzonemu synowi. Spełniła obietnicę. Jej efekt mamy przed sobą.

Wspomnienia Deborah Feldman to nie tylko przestroga przed opresyjnością religii. To także fascynująca podróż w głąb świata ultraortodoksji, do którego zarówno goje, jak i świeccy Żydzi nie mają wstępu. Wiedza książkowa nie może konkurować z osobistym losem - doświadczeniami, często bardzo intymnymi, którymi Autorka tak szczerze dzieli się z czytelnikiem.

Chasydzka feministka - jak sama siebie nazwała - uświadamia nam, że różnorodność jest wielką wartością, pod warunkiem, że nie łamie niczyjej wolności. Wolności w jej najważniejszym aspekcie - samostanowienia o sobie.

Paradoksalnie, przeklęta przez “swoich” Deborah zastosowała się jedynie do mądrych i pięknych słów z Talmudu: “Jeżeli nie ja dla mnie - kto dla mnie? (...) A jeśli nie teraz - to kiedy?”* /Hilel Starszy, “Pirke Awot” (Sentencje Ojców) - szczególny traktat talmudyczny dotyczący stosunku człowieka do siebie samego/

Gorąco polecam ten wywiad z Deborah.



piątek, 27 marca 2020

Kaplica


Szlak “gwiazd Dawida” prowadzi dzisiaj do kaplicy pałacowej Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. Przyjrzyjcie się uważnie witrażom… 
 
Niezwykłość rezydencji polega na oryginalnym, bogatym wyposażeniu, prawie w 100% zgodnym z uwiecznionym na starych zdjęciach. Dodatkową perełką jest kaplica, wzorowana na królewskiej w Wersalu.

A te piękne gwiazdy to… dekoracja geometryczna :)


czwartek, 26 marca 2020

Łazienka


Łazienka Hermanna Göringa, a raczej to, co z niej zostało. W “Wilczym Szańcu” - jednej z kwater Adolfa Hitlera.

Takie drobiazgi, jak np. te oto kafelki często przemawiają do mnie bardziej niż niejeden okazalszy obiekt. 


Upadek, zniszczenie, błoto...

środa, 25 marca 2020

Pesach 2020


Wczoraj w Londynie bejt din (sąd rabinacki / żydowski trybunał religijny) zwolnił Żydów z przestrzegania specjalnych zasad żywienia w trakcie zbliżającego się dużymi krokami święta Pesach. Będą mogli korzystać z codziennych produktów, czyli spożywać tzw. chamec (zakwas).

W sytuacji zagrożenia zdrowia i życia judaizm znosi przestrzeganie zasad koszerności, także regularnej. Czym zaś różni się zwykły kaszrut od kaszrutu na Pesach - wyjaśniam tutaj.


Talerz sederowy z Muzeum w tykocińskiej synagodze.

wtorek, 24 marca 2020

Partia


Poniższy dialog pochodzi ze, świetnego zresztą filmu “Kłamstwo doskonałe”.

A: Czy ma pan czystą kartotekę?
B: Tak.
A: Żadnego związku z narodowymi socjalistami? Nie jest pan członkiem partii?
B: Nie.
A: Żadna ze spotkanych osób nie wspiera nazistów. To jakiś cud, że doszli do władzy.

Przenieśmy tę sytuację na rodzimy grunt i spróbujmy kogoś zapytać, czy głosował na PiS :)

poniedziałek, 23 marca 2020

Introwertycy górą!


Tytuł posta jest po trosze przewrotny, a po trosze nie.
 
Na wstępie pragnę wyjaśnić, co introwertycy mają wspólnego z Żydami. Wszystko i nic! Pomijam fakt, że introwertyzm występuje w każdej nacji; na swoim blogu wstawiam się za wszystkimi mniej, lub bardziej prześladowanymi grupami, do których i oni należą.

W dobie koronawirusa i zaleceń “zostania w domu” introwertycy wygrywają. Dla nich to… przysłowiowy “pikuś”, wszak dom lubią najbardziej. Mają pasje i lubią siebie; rozmowę z wewnętrznym “ja” przedkładają nad dialogi-wydmuszki na fejsie i nigdy, ale to nigdy! nie nudzą się sami ze sobą.

A ponieważ to nie jest tak, że nie lubią ludzi, niech zadzwonią do jakiegoś ekstrawertyka i zrobią mu przyjemność dłuższą niż zwykle rozmową.


niedziela, 22 marca 2020

Rocznica


W lutym 2013 roku zaczęłam recenzować żydowskie książki. W 2020 mija zatem 7 lat owej działalności, którą kontynuuję, lubię, która mi się wciąż nie znudziła, wręcz przeciwnie.

Wszystko zaczęło się od dwóch tytułów: “Człowieka o twardym karku” i “Macew codziennego użytku” - pozycji Wydawnictwa Czarne. Z Dorotką *** mam kontakt do dzisiaj. Cudowne jest to, że Ona wciąż tam jest!, co w dzisiejszych realiach polskiego rynku pracy nie jest ani częste, ani typowe.

Nie pytała, jaki mam “dorobek” (wówczas zerowy), po prostu wysłała obie książki, których fragmenty recenzji ukazały się wkrótce na czarne.com.pl 

Dowiedziałam się o tym przypadkiem, z czyjegoś komentarza. Do dzisiaj czuję wdzięczność, przede wszystkim za kredyt zaufania.

Od tamtej pory zrecenzowałam ponad 39 książek Czarnego (w sumie 350 różnych Wydawnictw). To nie jest całkowita liczba, bowiem nie każdy mój tekst zasłużył na cytowanie. I dobrze! Zawsze ciekawi mnie, czy recenzja pojawi się na czarne.com.pl i - jeśli tak, to który jej fragment. Bardzo często trafiam bez pudła! :) 

Czarne to wspaniałe Wydawnictwo! I mówię to zupełnie obiektywnie. Kto czytał, ten wie - nie trzeba przekonywać, nikt także nie posądzi mnie o stronniczość.


sobota, 21 marca 2020

Chagall na bis


Czy na autoportrecie z poprzedniego posta zauważyliście dłoń artysty z siedmioma palcami? Mit ale zibn finger* w jidysz znaczy: wszystkimi siedmioma palcami, czyli… szybko.

Na sztalugach “Rosji, osłom i innym” - odrębny obraz Chagalla, mniej więcej taki sam na autoportrecie, jak w rzeczywistości.


O Chagallu pisałam także:
*Jidyszyście Markowi dziękuję za błyskawiczną konsultację.

czwartek, 19 marca 2020

Portret


“On śpi
On się zbudził
Naraz maluje
Bierze kościół i maluje kościołem
Bierze krowę i maluje krową
Maluje sardynką
Głowami ramionami nożami
Maluje bykowcem
Ciemnymi pasjami żydowskiego miasteczka
Nabrzmiałą erotyką rosyjskiej prowincji
Dla Francji
Bez wrażliwości
Maluje lędźwiami
Ma oczy na zadku
I nagle to wasz portret
To ty czytelniku
To ja
To on
To jego narzeczona
To sklepikarz z rogu
Dojarka
Babka położna
Są niecki pełne krwi
Po przemyciu noworodków
Nieba obłędu
Usta nowoczesności
Wieża korkociąg
Dłonie
Chrystus
Chrystus to on
On przebył dzieciństwo na Krzyżu
On codziennie popełnia samobójstwo
Nagle przestał malować
Był przebudzony
Teraz śpi
Dusi się swoim krawatem
Chagall się dziwi że jeszcze żyje”

/”Portret”, Blaise Cendrars/


Nie mogłam nie kupić i nie ułożyć, sami rozumiecie...

środa, 18 marca 2020

Lalki


Muzeum Zabawek w Karpaczu nie rozczarowało mnie, wręcz przeciwnie - zachwyciło! Z pewnością nie spodziewałam się żydowskich lalek!

Ortodoksyjna rodzina przy szabasowym stole… bo to najpewniej jest szabasowy stół. Z małym zgrzytem - menorą zamiast dwóch pojedynczych świec, nad którymi kobieta odmawia zwyczajowe błogosławieństwo. Brakuje także dwóch chałek nakrytych serwetą. Są za to butelka wina i kiduszowe kielichy.

Menora pojawia się tutaj jako łatwo rozpoznawalny symbol żydowskości, ot co.

Summa summarum - uroczy obrazek.


poniedziałek, 16 marca 2020

Świnie w Izraelu

Kolejny post z cyklu: ja pytam, Dani (Izraelczyk i polski Żyd) odpowiada. 
Ja: Czy hodowle świń w Izraelu są ograniczane ilościowo i terytorialnie?
Dani: W latach 60-tych uchwalono różne prawa ograniczające hodowlę świń, ale nie ich sprzedaż. Samo życie, a z czasem nawet Sąd Najwyższy uchylił te prawa jako niekonstytucjonalne. Dziś są tylko różne ograniczenia higieniczne. Nie brakuje wieprzowiny w Izraelu.
Ja: Czy racice nie powinny stykać się ze świętą ziemią Izraela, a zatem świnie hoduje się na specjalnych platformach?
Dani: To bzdura i fake news!

niedziela, 15 marca 2020

Zbliżenie XV


“W Weimarze nie było synagogi i żydowska ludność miasta, zawsze niewielka, skurczyła się w 1933 roku do 43 rodzin. Pięć lat później pozostało już tylko jedno żydowskie przedsiębiorstwo - sklep z lalkami Hedwig Hetteman. Podczas “nocy kryształowej” jej sklep został zdemolowany, szyba w oknie wystawowym rozbita, a lalki, tak kochane przez weimarskie dzieci, wyrzucone na ulicę. Po usunięciu z własnego domu do specjalnego “domu żydowskiego” Hedwig Hetteman dołączyła do ostatnich weimarskich Żydów i w jednym z trzech transportów, które wyjechały pomiędzy kwietniem i wrześniem 1942 roku, powędrowała do obozu Majdanek w Lublinie, gdzie tak jak wszyscy jej towarzysze została natychmiast zamordowana.” /fr. książki “Architekci śmierci” Karen Bartlett/